W wywiadzie dla magazynu „Pani”, Barbara Nowacka odniosła się do innego traktowania mężczyzn i innego kobiet. Powiedziała: „Wystarczy się przyjrzeć, jak mówi się o kobietach i mężczyznach. Nie słyszałam, żeby o prezydencie Dudzie publicznie mówiono „Andrzejek”, a o premier Szydło mówi się „Beatka”. Mam swój ulubiony przykład z jednym z posłów. Spotykamy się po raz pierwszy w studiu telewizyjnym, wszyscy zwracają się do siebie „pan”, „pani”, a on do mnie: „pani Basiu”, to ja mówię do niego: „panie Adasiu”. Wyczuł, że coś jest nie tak, i jak wychodziliśmy ze studia, powiedział: „Przepraszam, bo my chyba nie jesteśmy po imieniu”.
Odniosła się również do sytuacji, gdy Tadeusz Mazowiecki mdlał i wszyscy brali to bardzo poważnie. Z kolei kiedy płakała pani Suchocka uznano ją za histeryczkę. Zdaniem Barbary Nowackiej nie powinno tak być. Stwierdziła także, że nie istnieje niestety solidarność wśród kobiet, choć bardzo by się przydała.